12.
- Oppa, zaczekaj ze mną.- powiedziała Minyu, łapiąc go za
dłoń.
- No dobra. Ale jak mnie wkręcisz, że jestem twoim
chłopakiem, to ci tych trampek nie przywiozę. Moja siostra też takie lubi.-
zastrzegł Hyukjae, a Minyu zasalutowała, pokazując, że rozumie. Czekając w
terminalu Minyu zaczęła wypytywać Hyukjae jak poznał Donghae.
- Więc masz hyunga, który ma klub „pandemonium”?- szepnęła
pod wrażeniem.
- Pozwolisz, że nigdy go nie poznasz, dobrze?- zapytał,
Minyu tylko kiwnęła głową z uśmiechem. Hyukjae zgrabnie ominął fragment z tym,
co działo się podczas przespanej nocy u Donghae.
- Ahh! To dlatego tak latałeś po mieście, oppa! Naprawdę
jesteś dobrym człowiekiem.- powiedziała z uśmiechem, szturchając go, a Hyukjae
tylko, z uśmiechem, poczochrał ją po włosach. Kiedy doszedł do momentu, gdy
znów spotkał Donghae, Minyu przerwała mu.
- Czy go pocałowałeś, oppa?- zapytała. Hyuk spojrzał na
dziewczynę i kiwnął głową, a ta pisnęła podnosząc się z krzesła.
- Jak romantycznie oppa!- krzyknęła, a Hyukjae tylko
przejechał dłonią po twarzy z lekkim uśmiechem.- I to do niego tak często
jeździsz?- zapytała, ale Hyuk ledwo zdążył kiwnąć głową, a dziewczyna znów
piszczała zadowolona.- Tak się cieszę oppa!- powiedziała, przytulając się do
jego ramienia.
- Ja tez.- powiedział, w końcu spokojnie, Hyukjae.
- Oppa, myślę, że to dla ciebie bardzo ważny moment w życiu.
Przedtem nic ci się nie układało, prawda? Straciłeś pracę, a później nie mogłeś
jej znaleźć, ale odkąd poznałeś Donghae oppe, wszystko się zmienia. Masz pracę,
którą lubisz i w której do tego dobrze ci płacą, wszystko się układa i do tego
masz kogoś na kim ci zależy. Czy to nie wspaniale oppa?- zapytała cicho,
machając limonowymi trampkami. Hyukjae spojrzał na nią uważnie.
- Tak, myślę, że to dobre.- powiedział Hyukjae.
- Nie martwisz się, że twoi przyjaciele się od ciebie
odwrócą?- zapytała.
- Nie. Oni to rozumieją.- powiedział.
- To twoje życie jest idealne oppa. Nie masz się o co
martwić. Nic nad tobą nie wisi.- powiedziała wesoło Minyu, ale w jej głosie
Hyukjae wyczuł szczyptę żalu.- Jestem zazdrosna.- powiedziała cicho.
- Nie bądź. Twoje życie też może być idealne. Na swój
sposób.- powiedział, głaszcząc ją po głowie.
- Oppa, cieszę się, że cię spotkałam. Bez ciebie u
babci było by nudno. Mój brat to zrzęda.- mruknęła dziewczyna z uśmiechem.
- Nie mów tak. Hyunseok bardzo się o ciebie martwi.-
powiedział, znów targając ją po włosach.
- Wyznaczyłeś sobie za zadanie niszczenie mi fryzury?-
zapytała rozeźlona, jednak z uśmiechem.
- Nie. To taka atrakcja.- zaśmiał się Hyukjae, a Minyu
szturchnęła go. Po chwili usłyszeli, że lot z Los Angeles właśnie wylądował.
- Już są, już są!- pisnęła podskakując, a jej trampki
pozostawiały smugi koloru. Po chwili dziewczyna przebiegła przez cały terminal,
rzucając się w ramiona wysokiemu Koreańczykowi w okularach, a niska blondwłosa
Amerykanka, zaraz mocno ją ucałowała. Minyu złapała ich za ręce i gwałtownie
pociągnęła w stronę Hyukjae.
- Mamo, tato, to jest Hyukaje oppa- powiedziała dziewczyna,
a Hyukjae pochylił się, witając starszych.
- Oh. Minyu tak dużo o tobie mówiła. Jesteśmy ci wdzięczni
za to, że pomagasz mojej mamie i naszym dzieciom.- powiedział mężczyzna.
- Ależ nie ma za co proszę pana. Samochód czeka, a ja już
muszę iść. Później przywiozę coś dla Minyu.- powiedział z uśmiechem.
- Tylko żadnych nie zapomnij oppa!- krzyknęła za nim Minyu.
- Specjalnie zapomnę tych najładniejszych!- krzyknął.
- Argh!- warknęła dziewczyna, po czym zaśmiała się. Hyukjae
szybko założył kask i wsiadł na motor, z uśmiechem jadąc z powrotem do Donghae.
Kiedy chłopak był już pod drzwiami do mieszkania Donghae,
zastanowił się czemu Hyunesok nie chciał z nimi pojechać. Nie zauważył, kiedy
oparł się o dzwonek, którego nawet nie usłyszał. Stał tak z dobre trzy minuty,
przez które Donghae przygadał mu się, zastanawiając się, co on wyprawia.
- Hyung.- zaśmiał się Donghae, a Hyukjae odskoczył i
spojrzał na niego zaskoczony.
- Co tu robisz?- zapytał starszy.
- Mieszkam. A ty ogłuszasz mnie moim dzwonkiem.- zauważył
Donghae, wskazując na przycisk. Hyuk w końcu odsunął się od drzwi, drapiąc po
głowie, wszedł do środka.
- No nie żartuj.- mruknął, widząc wielki wór, w którym
spakowane były trampki dla Minyu.- Czy ja wyglądam jak Święty Mikołaj?-
zapytał, patrząc na młodszego chłopaka.
- Nie, ale zawsze możemy cię przebrać.- powiedział z
uśmiechem Donghae.
- Bardzo śmieszne. -mruknął oburzony chłopak lecz zdradził
go jego uśmiech. Podszedł do wora i zaczął oglądać go z różnych stron.
- Przewrócę się z nim.- jęknął Hyukaje. Już sobie wyobrażał
jak pędzi przez ulice Seulu z wielkim worem na plecach, przewracając się na
każdym zakręcie. Donghae podrapał się po głowie.
- To może zawieziemy go moim samochodem, a później tu
wrócisz po motor, co hyung?- zapytał.
- To ty masz samochód?- szepnął zaskoczony starszy. Donghae
uniósł brew.
- A myślisz, że do pracy chodzę na pieszo?- zapytał, a
Hyukaje spojrzała na niego podejrzliwe, na co Donghae westchnął rozbawiony.-
Tak hyung, mam samochód. Siostra kupiła mi na urodziny.- zaśmiał się, ubierając
buty.
- A ja się cieszyłem, kiedy siostra dała mi sweter.- mruknął
Hyukjae, czekając przy drzwiach z worem na plecach. Donghae wyprostował się.
- Normalnie, czerwoną kurtkę i białą brodę i…
- Zamilcz człowieku.- warknął Hyukjae, na co Donghae
roześmiał się głośno, zamykając za nim mieszkanie. Zeszli do podziemnego
parkingu, a Hyukjae tylko ostatkiem sił powstrzymał się przed skakaniem w
miejscu i wskazywaniem aut, niczym Minyu trampek.
- Jasne.- westchnął tylko, wrzucając buty do jeepe wanglera,
po czym zasiadł na miejscu pasażera.
- Jest za duży, dlatego nim nie jeżdżę.- powiedział chłopak.
- To którym ty jeździsz?- zapytał szybko Hyukjae.- Donghae
wskazał na czarnego merecedesa po drugiej stronie.- Oczywiście.- zaśmiał się
nerwowo Hyukjae.
- Nigdy bym nie był w stanie sobie go kupić. To moi rodzice
stwierdzili, że mi się przyda.- powiedział Donghae, po czym ruszył z piskiem
opon.
Kiedy Hyukjae w końcu zobaczył swój blok, prawie wyskoczył z
pędzącego samochodu. Donghae wyszedł oburzony i spojrzała na chłopaka
otrzepującego się z resztek śniegu.
- No bez przesady hyung. Przecież…- zaczął chłopak.
- Jeździsz gorzej od Jungsoo hyunga! A to jest, cholera
jasna, wyczyn!- krzyknął przestraszony Hyuk, wskazując go placem. Donghae
zmarszczył tylko brwi.
- Noo hyung…
- Hyung wjechał w lampę, bo zapomniał wyłączyć wstecznego.-
powiedział Hyukjae
- Kiedy…- zaczął Donghae, chcąc się obronić.
- A lampa stała dwadzieścia metrów dalej- dodał Hyukjae, a
Donghae westchnął zrezygnowany. Takiego argumentu nie mógł przebić. Wyciągnął
wór i podążył za Hyukjae.
- Jakim cudem jechałeś chodnikiem?!
- Nie zauważyłem, że się ulica kończy!- krzyknął
Donghae, kiedy znaleźli się na klatce.
- Ooooooooppaaaaaaa!- Minyu zjechała z poręczy, zeskakując
tuż przed Hyukiem i przylepiając się do niego. Zaraz za nią pokazał się
Hyunseok i stanął obok siostry.
- Siedziała przy oknie- wyjaśnił chłopak, spoglądając na
skaczącą w miejscu siostrę, gapiącą się na wielki brązowy wór.
- Pojedziemy windą?- poprosił Donghae.
- No chyba śnisz. Żebym umarł?!- krzyknął Hyukjae.
- Nie będę nią prowadził- warknął Hae, marszcząc brwi.
- Wystarczy, że w niej będziesz- powiedział pod nosem Hyuk,
unikając uderzania wielkim worem. Wyprostował się i spojrzał na Donghae,
wskazując go palcem.- Chciałeś mnie zabić.
- Żartujesz, hyung? Wyślizgnął mi się- powiedział, szczerząc
się, Donghae. Hyuk otworzył drzwi od windy, wpuszczając Minyu i warcząc coś o
niedorozwiniętych bachorach.
- To tylko kilka miesięcy- mruknął Donghae.
- Ale zawsze- powiedział Hyukjae, patrząc jak cyferki na
wyświetlaczu się zmieniają. Donghae uniósł brew i spojrzał na Minyu.
- On też mi każe do siebie mówić „oppa”, a starszy jest o
trzy minuty i dwadzieścia sekund.
- Dwadzieścia dziewięć- poprawiał Hyunseok, a Minyu tylko
wskazała go placem, kiwając głową, na co Donghae roześmiał się. Drzwi w końcu
się otworzyły i całą czwórką wyszli z windy, stając przed drzwiami, zza których
słychać było głośny śpiew pani Moon.
- Czy wasza babcia już jest…- zaczął Hyuk
- Mama przywiozła nalewki- wyjaśniła Minyu.
- Uu…mam się bać prawda?- zapytał Hyukjae.
- Zapewne do ciebie przyjdzie w nocy. Ale zamknę mieszkanie-
zaśmiała się Minyu, wyciągając klucze.
- Przyszła do ciebie w nocy hyung?- szepnął Donghae
- Spała w mojej łazience- mruknął Hyukjae, a Hae ryknął
śmiechem, przewracając się pod ciężarem wora na plecach i uderzając głowa o
posadzkę. Hyukjae obrócił się szybko przestraszony, złapał za wór, który
przygniótł Donghae i podniósł delikatnie jego głowę, z której sączyła się krew.
- Oppa! Nic ci nie jest?!- wydarła się Minyu. Donghae jęknął
tylko, po czym czknął, a Hyukjae oglądał jego ranę.
- Czuje się, jakbym się upił- jęknął chłopak, siadając z
pomocą Hyuka.
- O Boże kochaneczku, co się stało?!- zapiszczała pani Moon
swoim pijackim głosem. Hyukjae spojrzał na nią zaskoczony tym, że tu jest. W
ogóle nie zwracał uwagi, na to co się dzieje. Jak w zwolnionym tempie widział
upadającego Donghae, a później jego krew i myślał, że odleci. W głowie latało
mu tysiące myśli. Czy nic mu nie
jest? Zemdlał? Bardzo boli? Co się dzieje? Jak to się stało? Wszystko z nim
dobrze? Naprawdę się przestraszył. A widząc panią Moon dotarło do
niego to, co zapewne tak długo podświadomie starał się wyprzeć. Że się
zakochał. Właśnie w tym niezdarnym chłopaku, który znów czknął opierając głowę
na jego ramieniu.
- Przyłóż to do głowy skarbeńku- pani Moon nawet w stanie upojenia
umiała całkiem trzeźwo myśleć. Widząc dalej przestraszony wzrok Hyukjae na
sobie uśmiechnęła się.- Nie martw się Hyukkie nic mu nie będzie- powiedziała.
Hyuk zdał sobie sprawę, że pewnie jego przerażenie aż od niego promieniuje.
- No mu na pewno nie ale pani się chwieje pani Moon-
powiedział chłopak.
- Oppa, babcia stoi prosto- zaśmiała się Minyu. Po chwili
Donghae zaśmiał się i klepnął Hyuka w pierś.
- Hyung się przestraszył krwi i ma zwidy- zaśmiał się
głucho. Hyukjae tylko pokiwał głową, chodź to nie prawda i wziął od pani Moon
namoczony ręcznik, przykładając do głowy Hae na co młodszy syknął.
- Nie bądź baba, to tylko ręcznik- mruknął chłopak,
stawiając ich obu do pionu.
- Prawie umarłem hyung!- jęknął Donghae już sam trzymając
ręcznik.
- No ja też. I to ty chciałeś mnie zabić w swoim
samochodzie- powiedział Hyukaje z uśmiechem.
- Nienawidzę cię- warknął Donghae, wspinając się powoli po
schodach. Po chwili cofnął się.- Gdzie..?
- Dwadzieścia trzy- zaśmiała się pani Moon, a chłopak
pochylił lekko głowę, krzywiąc się i począł dalej wspinać się po schodach,
wciąż klnąc cicho pod nosem.- Nie powinieneś być taki niemiły Hyukkie-
powiedział kobieta.
- On jechał po chodniku- mruknął Hyukjae, a Minyu zaśmiała
się, ciągnąc wór przez drzwi.
- Dzięki oppa. Teraz będę miała w czym chodzić!-
powiedziała, machając do niego i znikając za drzwiami. Hyuk zaśmiał się,
żegnając się z upitą panią Moon, którą do domu wepchnął Hyunseok i wbiegł
szybko po schodach, znajdując kopiącego w drzwi od jego mieszkania Donghae.
- Obraziłeś się?- zapytał, otwierając drzwi i wpuszczając go
do środka.
- Trochę mi niedobrze- jęknął chłopak, siadając na kanapie i
krzywiąc się niemiłosiernie. Odciągnął ręcznik od głowy i krzyknął.- Jezus
Maria skąd ja mam tyle krwi w głowie!?- Hyukjae zaśmiał się nerwowo na tę
uwagę, przynosząc Donghae wodę i świeży ręcznik. Odebrał od zaszokowanego
chłopaka zakrwawiony materiał i do ręki włożył mu szklankę, samemu przykładając
świeży ręcznik do rany.
- Przestraszyłeś mnie- mruknął oburzony Hyuk.
- Wybacz, miało być śmiesznie- warknął Donghae. Hyukjae
przechylił głowę by spojrzeć na jego twarz. Lekko zmarszczony nos i zaciśnięte
wargi. Obrażony. Hyuk zagryzł wargę, dalej przeczyszczając ranę w ciszy.
- Aish ...boli- jęknął Donghae, kiedy Hyuk mocniej docisnął
ręcznik.
- Przepraszam- powiedział szybko Hyukjae, zmniejszając
nacisk. Znów niezręczna cisza. Hyuk znów spojrzał na obrażoną twarz Donghae i
przeklął się w myślach z te głupie słowa, zastanawiając się jednocześnie co ma
teraz zrobić. Rana Donghae niedługo zacznie lśnić.
- Jesteś na mnie zły?
- Skąd.
- A tak na prawdę?
- Ja? W życiu.
- Donghae...- jęknął Hyukjae.
- No co?- zapytał zdenerwowany młodszy ,odwracając głowę w
stronę starszego. Z zaskoczenia wypuścił szklankę, która rozbiła się na
podłodze w plamie wody, tworząc dziwną mozaikę i rzucającą na dwójkę ludzi
różowe promyki od zachodzącego słońca. Usta Hyukjae były miękkie, lekko
spierzchnięte, ale tak idealne. Jego dłoń była ciepła, gładka i paliła jego
policzek żywym ogniem. Czuł, że jego serce zaraz wyskoczy mu przez uszy skoro
przez usta nie może. Były już zajęte. I nie miał zamiaru ich uwalniać.
Przymknął tylko oczy czując, że zaraz odleci, bo zapach Hyuka zwyczajnie go
odurzał. Pachnie tak…męsko, jakimś słodkim perfumem …tak wyjątkowo…tak…zwyczajnie. Bał
się ruszyć. Bał się, że jeśli dotknie Hyukjae on zaniknie, odsunie się ,
ucieknie, wyśmieje go mówiąc, że to tylko żart. Po chwili jego usta zniknęły.
Czuł się niepełny. Jednak ciepło powróciło ze zdwojoną siłą, kiedy Hyuk zwyczajnie
go przytulił. Przytulił się do jego szyi owiewając ją swoim ciepłym oddechem.
Palcami drażnił włosy na karku Donghae, chodź on po prostu je tam trzymał.
- Przepraszam, nie bądź na mnie zły- mruknął cicho Hyukjae,
całkowicie przypadkowo muskając ustami szyje Donghae. Chłopak bał się jak
cholera.– Donghae?- Głos Hyuka lekko drżał. Sam się denerwował, przecież
pierwszy raz to on go pocałował. Nie obchodziła go wielka plama wody na
podłodze ani to, że później będzie tygodniami znajdował małe okruszki szkła
przez wdepniecie w nie i rozcięcie sobie stopy. Obchodziło go to, że brunet
którego teraz przytulał, którego przed chwila całował jest na niego zły i nic
nie mówi.
Oczy Dongahe chodziły we
wszystkie strony, jakby był pijany. W końcu przed jego oczami pokazała się Sora
nuna: „Donghae! A więc zakochałeś się w Hyukjae?! To zaskakujące… Nie wiem jak
to tam jest z nim, ale on zawsze był taki kochany. Kiedy czegoś nie akceptował
mówił od razu. Dużo razy to jego odrzucali. Bardzo brutalnie, a sam nie potrafi
zrobić tego w ten sposób. Jeśli cię nie odrzuci, to na pewno będzie dla ciebie
jak najlepszy aż w końcu cię pokocha. Prawda Teukie?”. Szybko wyciął uwagę
Leeteuka hyung, że pewnie Hyukjae zemdleje jak go pocałuję. Uśmiechnął się
lekko i wtulił w spiętego Hyuka.
- Nie jestem, hyung- powiedział. Czuł, że zaraz się
rozpłacze ze szczęścia. Obaj się tak czuli. Nagle Donghae zdał sobie sprawę, że
zbił szklankę. Oderwał się szybko od zdezorientowanego Hyuka i spojrzał w dół,
gdzie Choco już zlizywała wodę z podłogi.
- Hyung, przepraszam- powiedział przestraszony.
- Jak mój pies przetnie sobie język, to cię zabiję- mruknął
Hyukjae, mrużąc oczy z głupim uśmiechem, a Hae poczuł jak z jego serca spada
kamień. Czyżby w końcu miało być idealnie?
Korekta by Chibi
No i...no i jest! xD Na serio nie wiem co powiedzieć...jeszcze nie skończyłam tego...jeszcze muszę dopisać ze dwa rozdziały to minimum, ale...ale już mi smutno T.T Nie wypowiem się na temat rozdziału bo on sam mówi za siebie nieprawdaż? Jak zwykle Donghae to taka mała tchórzliwa rybka i wszystko wyobraża sobie jak najgorzej. Taki jego urok ^^ Cóż...głosowanie co do bloga nadal istnieje...bo sama nie wiem czy to byłby y dobry pomysł. Niby mam pomysłów na te opowiadania, ale jak tak dalej będzie mi cienko szło z nauką to się chyba trochę wycofam...pewnie w cale nie, to tylko mój zdrowy rozsądek czasem się ujawnia, dalej ślepo będę pisała jak głupia. Ale nie! Musze się też wziąć za naukę <wena i kreatywność bije zdrowy rozsądek do nieprzytomności>Ekhm...skończę na dziś. Jedynie co mogę rzec to głosujcie! I...komentujcie! Taaak< krzyczy jak dziecko><zdrowy rozsądku obudź się!> Do zobaczenia ^^
G.G
PS Przepraszam za moje dziwne rozmowy wewnętrzne. To się więcej nie powtórzy...
Jasne...-.-
Ach ja to mam szczęście :) Znalazłam twój blog godzinę temu i jak skończyłam czytać jedenasty rozdział to tak sobie pomyślałam, że już nie mogę doczekać się następnych części.. i ciekawe kiedy pojawi się 12... odświeżam stronę a tu bach! 12 rozdział :) Opowiadanie kapitalne ! Piszczałam z radości jak doszłam do pocałunku chłopaków :) Ciesze się, że ich relacje wychodzą na prostą. Smuci mnie jednak Minyu.. Dlaczego ona musi być chora? Nienawidzę chorób w opowiadaniach bo zawsze odbieram to za bardzo emocjonalnie i później mam doła.. Jednak nie zmienia to faktu że opowiadanie mnie wciągnęło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Red
Aw.. Rozpływam się gdy tylko to czytam ^-^ twoje opowiadanie jest najlepsze z najlepszych~! aż błagam byś tego nie kończyła~! albo zaczęła kolejne EunHae ♥ dzięki tobie każdy niedzielny wieczór jest idealny ^-^
OdpowiedzUsuńMiyako :3