Zastrzegam sobie prawda autorskie do zmieszczonego tutaj tekstu!

Blog jest częścią "Tales from Heart"

niedziela, 26 maja 2013

Epilog

Epilog



Hyukjae nie sądził, że spotka jeszcze kiedyś Hyunseoka. Co prawda rozmawiał z nim od czasu do czasu, ale chłopak od śmierci siostry nie przyjechał do Korei ani razu.
- Nie sądziłem, że cię jeszcze spotkam, młody- powiedział Hyukjae. Znów tak jak po pogrzebie Minyu, siedzieli na ławce przed domem. Dopiero śmierć pani Moon przywiała chłopaka z powrotem do Azji. Po czterech latach.
- Chciałoby się zapomnieć o tym miejscu, ale ciężko, kiedy część ciebie jest tu pochowana- mruknął ze spuszczone głową. Tym razem było po pogrzebie pani Moon. Nie było tak straszliwego żalu jak po śmierci Minyu, bo każdy wiedział, jakie podejście do śmierci miała starsza kobieta, i jak bardzo nie chciała, żeby ktokolwiek był zły z powodu jej odejścia, jak to mówiła „Do lepszego miejsca”. Hyukjae tylko kiwnął głową na jego słowa. Po chwili z cichym piskiem, na kolana wpakowała mu się dwuletnia dziewczynka.
- Appa! Czemu wszyscy placom?- Zapytała pełnym żalu głosem. Hyunseok lekko przestraszony patrzył na Hyukjae, który mówi dziewczynce, żeby poszła znaleźć Donghae appe, i niech on jej wyjaśni.
- Dobze- mruknęła tylko, ześlizgując się z jego kolana i poprawiając beżowo- czarną sukieneczkę, ruszyła pędem w stronę samochodu, gdzie powinien być Donghae.
- Hyung, to twoje dziecko?- Zapytał. Hyukjae spojrzał na niego z głupim uśmiechem.
- Tak- powiedział, a chłopak spojrzał na niego zaszokowany. – Urodziłem dwa lata temu. Niezłą mam figurę, nie?- Zapytał, a Hyunseok nie wiedział czy ma się zaśmiać czy zapłakać.- To córka Ellen, siostry Donghae. Dziewczyna pojechała do Ameryki, zostawiając nam kilku miesięczną Kyuri pod opieką i już nie wróciła- powiedział, spuszczając głowę.
- Jak to nie wróciła?- Zapytał przestraszony Hyunseok.
- Nie wiem. Pojechała tam w sprawie testamentu jej rodziców. Po kilku dniach napisała, że nie wróci i kontakt się z nią urwał- powiedział Hyukjae.
- Czyli…że porzuciła ją?- Zapytał, a starszy zagryzł wargę i kiwnął głowa.
- Co prawa Kyuri nie została poczęta z miłości. Ellen zgwałcono w barze, ale jak to ona, podobna do brata, szybko się pozbierała. Bardzo kochała Kyuri, nie wiem co się z nią stało- powiedział, ciężko wzdychając.
- Może jednak nie pozbierała się tak szybko?- Zapytał młodszy.
- Może nie. Ale kiedy wyjechała, i po niecałym tygodniu wysłała nam tą widomość, kilka dni później przyszła do nas poczta, z papierami, że jesteśmy prawnymi opiekunami dziewczynki. No i tak zostało- powiedział. Hyunseok pokiwał głową. Oboje mieli nadzieję, że Ellen nic tak naprawdę poważnego nie jest i po porostu nie mogła znieść myśli, że Kyuri została poczęta w tak obrzydliwym czynie. Donghae z dziewczynką na rękach wyłonił się zza kilku samochodów.
- Nie olewaj nam córki- mruknął jedynie, kiedy Kyuri trzymała się mocno jego marynarki.
- Aktualnie jestem trochę zajęty- powiedział Hyukjae. Donghae wystawił mu język, więc i Kyuri to zrobiła.
- Twoja mama mówiła coś o jakichś prezentach, spadku…nie wiem dużo krzyczała w tym czasie na innych ludzi- powiedział Donghae, zwracając się do Hyunseoka. Chłopak szybko pobiegł w stronę swojej rozhisteryzowanej matki, a Donghae postawił dziewczynkę na ziemi. Ta zaraz pobiegała w stronę huśtawek.
- Gadałeś o Ellen?- Zapytał, wkładając ręce do kieszeni. Hyukjae kiwnął głową.
- Hyung …nie…nie uwierzysz- powiedział Hyunseok, podpierając się ręką o ramie Donghae. Hyukjae zmarszczył brwi. W tym czasie chłopak podał mu jakieś pudełko i małą kostkę Rubika. Taką najzwyklejszą.
- Kostka jest Minyu, a pudełko od babci. Napisane jest, żeby dać tobie- powiedział, prostując się. Hyukjae ze zmarszczonymi brwiami otworzył pudełko i przełknął ślinę. Był w nim, mega długi różowo-brązowy szalik z wyhaftowanym „ HYUKHAE” i karteczką w środku, wyjaśniającą, że to połączenie imion dwójki. Kyuri porwała w ręce szalik, owijając się nim kilkanaście razy, a w tedy na dnie, Hyukjae znalazł jeszcze kopertę.
- „Drogi Hyukkie. Dziękuje ci, że tak długo znosiłeś moje humory i, że w końcu przyzwyczaiłeś się do moich dziwnych zwyczajów. Dziękuje ci, że opiekowałeś się mną i moimi wnukami. Że tak bardzo pokochałeś Minyu i Hyunseoka. Chciałabym ci podziękować. Mam nadzieję, że razem z Donghae i waszą śliczną córeczką wykorzystacie to w jakiś dobry sposób. Jaebum Moon”- przeczytał, a kiedy zajrzał znów do koperty zobaczył czek na trzysta tysięcy dolarów.
- C-co?- Zająknął się i spojrzał nieobecnym wzrokiem przed siebie, a Hyunseok szybko wyrwał mu z ręki list i spojrzał na czek.
- Skąd do jasnej cholery babcia miała tyle pieniędzy?!- Pisnął. Donghae zabrał kartkę Hyunseokowi i odwrócił ją.
- „Dla twojej widomości Seokie, to długo oszczędzałam, a zakupy robiłam dzięki bonom. Szalona babcia cię kocha, też coś dostaniesz!”- Przeczytał Donghae i cała trójka zaśmiała się.
- Czy dostanę kucyka?- Zapytała Kyuri.
- Oczywiście, że nie- powiedzieli jednocześnie, na co dziewczynka napuszyła policzki i złapała rękę Hyunseoka i ciągnąc go w drugą stronę, marudziła coś do niego. Hyukjae odkładając w bezpieczne miejsce czek i liścik, spojrzał na kostkę Rubika. Na ułożonym białym tle było napisane „ Otwórz”, ale Hyukjae trochę się namęczył zanim otworzył pudełeczko. W środku był liścik i mała figurka baletnicy.
-„ Daj Donghae oppa!”- Przeczytał, więc z westchnieniem oddał liścik Donghae.

„Oppa! Tak się cieszę, że poznałam twojego chłopaka tamtego dnia. Kiedy zbiegał po schodach, by spotkać się z przyjaciółmi był taki przystojny! Naprawdę, mocno się w nim zauroczyłam, wiesz? Nie bądź na mnie zły, kto by się nie zauroczył?”

 Donghae uśmiechnął się lekko, patrząc na Hyukjae, znów bawiącego się z Kyuri.

„ Później, babcia tak dużo o nim mówiła. Same fajne, śmieszne rzeczy. Wtedy chyba się zakochałam. Tak bardzo chciałam by oppa mnie polubił, ale z każdym dniem zdawałam sobie sprawę jak głupia byłam. Oppa miał w tedy dwadzieścia sześć lat, a ja prawie siedemnaście. Dziewięć lat, to chyba za dużo, co? Kiedy w końcu pogodziłam się z tym, że Hyukjae oppa lubi mnie, ale nie tak jak ja jego, nagle pojawiłeś się ty. Oppa byłeś przystojny! Czemu w Ameryce takich nie ma?!”

Donghae zaśmiał się cicho, zwracając na siebie uwagę Hyukjae.

„ Od razu zobaczyłam twoje spojrzenie. To, jak patrzyłeś na oppe. Zapewne ja patrzyłam na niego tak samo, więc od razu domyśliłam się, że musisz go bardzo kochać. I to mocniej, i dłużej ode mnie. I dlatego tak bardzo się przestraszyłam, jak wtedy upadłeś. Ale to pomogło mi stwierdzić, że mój kochany oppa też cię kocha. Tak bardzo mocno, że prawie sam zemdlał! Tak bardzo ci zazdrościłam tego, że możesz go mieć. I że on tak się o ciebie martwi, opiekuje się tobą. Dopiero, kiedy trafiłam do szpitala, zdałam sobie sprawę, że on też się o mnie martwi. Tak samo jak o ciebie. O Boże, tak chciałabym mieć takiego chłopak, jak Hyukjae oppa. Proszę, nie skrzywdź go. Bądź dla niego jak najlepszy. Bo ja będę cię obserwować oppa. To, co robisz, wszystko! Miej się na baczności! I naprawdę, kocham ciebie i kocham Hyukaje oppa. Proszę…po prosu bądź z nimi i kochaj go za nas oboje. Minyu. PS Nie pozwól mu tego przeczytać!”.

 Donghae zaśmiał się, składając list.
- Czemu płaczesz?- Zapytał przestraszony Hyukjae. Hae zaskoczony wytarł łzy z policzków.
- Po prosu Minyu…Ah jej nie da się opisać- powiedział, a Hyukjae zaśmiał się głośno.
- Psytul mnie!- Zakrzyknęła Kyuri. Hyukjae wziął dziewczynkę na ręce, a ona oplotła sowimi chudymi ramionkami szyję, zarówno Hyukjae jak i Donghae.
- Kosiam was bardzo!- Powiedziała i cmoknęła każdego w policzek, po czym szybko zeskoczyła na ziemię i uciekała, trzymając rączki na policzkach.
- Nie wymieniłbym jej nawet na mniej chciwą – zaśmiał się Hyuk. Donghae przytaknął mu i przytulił się mocno do swojego chłopaka.
- Co się stało?- Zapytał starszy.
- Nic. Kocham cię małpko- powiedział, po czym Hyukjae z cichym śmiechem pocałował go delikatnie, głaszcząc po głowie. Kyuri zaklaskała na ich widok, Hyuseok zaśmiał się cicho, a pani Moon i Minyu skomentowały to głośnym „ Aww!’ prosto z nieba. Donghae pomyślał, że cała ich trójka ma najlepszych opiekunów, na całej planecie. Hyukjae uśmiechnął się tylko, pragnąc by po prostu wszystko zostało tak, jak jest teraz. Bo teraz było idealnie. Dla ich małej rodziny.


KONIEC



Ah...no i nadszedł koniec. Na ostatnim gifie - Kyuri ^^ Nie wiem co napisać naprawdę. To opowiadanie w końcu dało mi nadzieje, że mogę pisać wielopartówki a nie - same one shoty. Chyba z trzysta razy zastanawiałam się, czy to zakończenie jest odpowiednie. Czy nie powinnam je zmienić na bardziej tragiczne? Jednak nie chciałam żeby Donghae i Hyukjae cierpieli jeszcze bardziej. Wydaje mi się, że wycierpieli wystarczająco przez te dwadzieścia jeden rozdziałów xD Chciałabym także podziękować tym wszystkim, którzy zachodzili tutaj, na tego bloga, że chciało im się to czytać a najbardziej dziękuje tym, którzy komentowali. Nie możecie sobie wyobrazić jak wielki uśmiech wywoływał na mojej twarzy kolejny komentarz. Znać opinie na temat swojego utworu jest bezcenne, więc wam, komentującym, dziękuje najbardziej. Nie będę długo pisać. Po prostu to już koniec I Love You, Monkey. Hyukjae usłyszał te słowa "na żywo" i spokojnie mogę stwierdzić, że naprawdę...to koniec. Jeszcze raz wam dziękuje i na kolejne opowiadania zapraszam TU oraz TUTAJ. Dziękuje, że wytrwaliście ze mną ten czas. Do zobaczenia na innych blogach ^^
G.G

niedziela, 19 maja 2013

Charper 20

20.

Kiedy nastał kolejny dzień oczy Hyukjae były czerwone i z każdym mrugnięciem sprawiały mu ból. Donghae poszedł do apteki po jakieś krople, kiedy Hyuk leżał z zamkniętymi oczami.
- Wróciłem.- Usłyszał głos młodszego a następnie Donghae pojawiał się w sypialni i usiadł na łóżku obok Hyukjae.- Hyung, otwórz oczy- Hyuk uchylił delikatnie powieki a Hae wlał do każdego z nich małą kroplę płynu, na co starszy oczywiście mruknął niezadowolony zaraz zaciskając powieki.- Otwórz oczy, no- jęknął. Hyukjae niezadowolony spełnił jego polecenie i leżał chwile w bezruchu.- Wracasz dziś do domu?- Zapytał chłopak sprzątając ubrania, które leżały na ziemi. Hyukjae kiwnął delikatnie głowa.- Odwiozę cię- powiedział szybko.
- Przejdę się- szybko mruknął Hyuk siadając na łóżku i przeczesując włosy palcami. Donghae spojrzał na niego niepewnie.
- Na pewno?- Zapytał.
- Tak, tak. Dziękuje ci- powiedział i szybko zeskoczył z łóżka żeby przytulić się do młodszego chłopka.
- To nic. Powinieneś trochę odpocząć- powiedział na to tylko. Hyukjae westchnął wiedząc, że dostanie mu się za to, że opuścił jeden dzień pracy, ale miał nadzieję, że Heechul jakoś go usprawiedliwi. Kiedy Hyukjae ubrał się i w miarę ogarnął, pożegnał się z Donghae i ruszył na piechotę do domu. Po drodze jak nigdy nie spotkał żadnego znajomego. Mijał smętnie kolejne przecznice by znaleźć się na swoim osiedlu i dostrzec Hyunseoka siedzącego na ławce podrzucającego coś w rekach. Hyuk zatrzymał się, po czym z westchnieniem ruszył w stronę chłopaka i już otwierał usta żeby coś powiedzieć, kiedy Hyunseok mu przerwał.
- Pogrzeb Minyu jest w czwartek o jedenastej- powiedział i podał mu kopertę, którą miał w kieszeni. Hyukjae odebrał ją od niego i przyjrzał mu się uważnie.- Wszystko w porządku, hyung- dodał tylko, wiedząc, że Hyuk na niego patrzy.
- Co to?- Zapytał starszy wskazując na przedmiot, który podrzucał chłopak.
- Nie mam pojęcia. Znalazłem to w rzeczach, Minyu- powiedział tylko i schował przedmiot do kieszeni, po czym oboje ruszyli w stronę wejścia do budynku.
- Pozdrów babcię- powiedział Hyukjae, kiedy Hyunseok otwierał mieszkanie.
- Dobrze- mruknął i wszedł do środka. Hyuk westchnął ciężko i sam wbiegł po schodach znajdując się przed swoim mieszkaniem. Z dziwnym przeczuciem nawet nie wyciągnął kluczy tylko nacisnął klamkę. Przewrócił oczami dostrzegając, że drzwi są otwarte. W salonie zastał Jungsoo, swoją sistra, Kyuhyuna, Heechula i Jungwoona.
- Hyukkie!- Krzyknęła Sora przytulając na wstępie brata.
- Czemu włamujecie mi się do mieszkania?- Jęknął tylko chłopak obejmując siostrę i odsuwając ją od siebie.
- No już, nie złość się małpeczko- powiedział Heechul zgryźliwie, jednak wszyscy mieli smutne spojrzenia.
- Boże, wy nawet jej nie znaliście- jęknął na to przejeżdżając ręką po twarzy.
- Ale znamy ciebie i wiemy jak szybko przywiązujesz się do ludzi. Kiedy jest pogrzeb?- Zapytał Jungosoo. Hyuk oddał mu kopertę i biorąc na ręce Choco, położył się na kanapie.
- Nie spałeś co, hyung?- Zapytał Kyuhyun pochylając się nad nim.
- Przestańcie się tak zachowywać, nic mi nie jest- powiedział siadając i prawie uderzając swoja głową w nos najmłodszego.
- Możemy też pójść?- Zapytał Jongwoon. Hyukjae pokiwał głową.
- Chyba tak- dodał jeszcze. Nic nie dały jego prośby i rozkazy, jego przyjaciele i siostra zostali w jego mieszkaniu tak długo aż Hyukjae nie poszedł spać. Ledwo przytomny zarejestrował Choco, która wskoczyła na łóżko i ułożyła się tuż obok niego, pyszczek kładąc na jego ręce. Obserwowała go uważnie aż nie zasnął.

Pogrzeb Minyu był trudny dla Hyukjae. Nie sadził, że będzie mu tak ciężko pójść tam i stać w deszczu słuchając słów jej bliskich. Donghae był z nim, ale czuł się strasznie samotny. Nienawidził tego, że tak szybko przywiązywał się do ludzi. Do dziewczynki, którą znał kilka miesięcy. Po pogrzebie dowiedział się, że Hyunseok wyjeżdża z powrotem do Ameryki razem z rodzicami. Myślał, że może zabiorą panią Moon, bo chyba już by nie przeżył gdyby i ta kobieta zmarła w najbliższym czasie.
- Babcia nie chce tam jechać. Marudzi, że nie zna języka, powiedziała, że się nią zajmiesz, więc stwierdziliśmy, że chyba może zostać- powiedział chłopak, kiedy razem siedzieli na ławce przed blokiem.
- Jasne, zajmę się panią Moon- powiedział słabo Hyukjae.
- To dziwne jak hyung szybko przywiązał się do Minyu- mruknął chłopak znów obracając w rekach dwunastokątną kostkę Rubika, która znalazł w rzeczach Minyu. Miała ułożony tylko jeden bok i markerem napisane „ HA!”, jakby było to jakieś niemożliwe do wykonania zadanie.- Chociaż Minyu jest…była taką osobą, która kradła innym ludziom serca- mruknął cicho a Hyukjae tylko przytaknął smętnie opuszczając głowę.
- Seokie! Jedziemy już!- Oboje odwrócili się do tyłu gdzie do taksówki pan Moon chował ich walizki. Babcia Hyunseoka wyglądała przez okno z uśmiechem i machała im delikatnie ręką.
- Do zobaczenia, hyung- powiedział Hyunseok, po czym oboje uścisnęli sobie ręce, ale chłopak szybko puścił dłoń starszego i delikatnie przytulił go.- Nie zapomnij o mnie i Minyu- dodał, po czym ukłonił się mocno i ruszył w stronę taksówki gdzie państwo Moon także mu się ukłoniło, odmachali babci dalej siedzącej w oknie i odjechali.
- Hyukkie słoneczko chodź na cisto!- Usłyszał głos pani Moon. Kiwnął tylko głową i wsadzając ręce do kieszeni spodni od garnituru ruszył do bloku. Zapukał ledwo dwa razy w drzwi mieszkania starszej pani, kiedy ta otworzyła mu i zaprosiła do środka. Na stole leżało świeżo upieczone ciasto drożdżowe a Hyuk dobrze zdawał sobie sprawę, że kolejne sześć nadal jest w kuchni. Pani Moon ostatnio tylko piekła.
- Jedz, jedz kochaneczku, ostatnio tak schudłeś- powiedziała klepiąc go po kolanie i nakładając kawałek ciasta. Hyukjae zjadł je w ciszy, po czym spojrzał na starszą kobietę.
- Jest pani zadziwiająco radosna, pani Moon- powiedział.
- To dlatego, że wiem, iż moje słoneczko jest w dobrym miejscu. Teraz nic jej nie grozi- powiedziała z uśmiechem. Hyuk pokiwał głową. Poczuł wibracje telefonu i przepraszając na chwile kobietę wyszedł na przedpokój.
- Słucham?
- Hyung, jak się masz?- Zapytał Kyuhyun.
- Dobrze, co byś chciał?
- Nic. Tak…się martwię- powiedział młodszy a Hyukjae westchnął.
- Kyu…
- Mogę u ciebie przenocować?- Zapytał młodszy. Hyuk zmarszczył brwi.
- Co…Czemu?
- Sodam oszalała- powiedział ściszając głos. – Zabarykadowała się u mnie w pokoju i powiedziała, że mnie nie opuści- powiedział a Hyuk zaśmiał się cicho.- Hyung, no!
- Może lepiej jak pójdziesz do Jungsoo hyunga. Ona wie gdzie mieszkam a raczej dowie się od Jonghyuna- powiedział.
- Uh…okey. Na razie – młodszy rozłączył się. Chłopak miał już wrócić do salonu żeby porozmawiać z panią Moon, kiedy znów ktoś do niego zadzwonił. Spojrzał na wyświetlacz i uśmiechnął się.
- Cześć Fishy- powiedział.
- Yah! Hyung, ty też?!- Jęknął chłopak a Hyukjae tylko uśmiechnął się delikatnie.- Gdzie jesteś? Albo raczej otwórz mi drzwi- mruknął.
- Nie ma mnie w domu, jestem u pani Moon- powiedział starszy i uśmiechnął się do kobiety, kiedy ta pokazała się obok niego.
- Jak chce, to niech przyjdzie- powiedziała z uśmiechem.
- Możesz przyjść jak chcesz- powiedział szybko starszy chłopak.
- Zaraz będę~!- Usłyszał nie tylko w słuchawce, ale też za drzwiami. Pani Moon otworzyła drzwi a Donghae ukłonił się jej nisko.
- Siadajcie kochaneczki! Mam dużo cista!

Dwadzieścia trzy minuty później zarówno Donghae jak i Hyukjae nie wiedzieli czy wstaną z wygodniej kanapy w mieszkaniu pani Moon. Oboje chyba w sumie zjedli dwa cista rozmawiając o wszystkim byle by nie o jej wnukach. Raczej pani Moon kierowała rozmowę na ich związek a na pytania zazwyczaj odpowiadał Donghae. Hyukjae udawał, że nie słyszy, za co zawsze dostawał w ramię od młodszego chłopaka.
- Pani Moon. Proszę już nie mogę- jęknął Donghae widząc jak kobieta niesie kolejny talerz z ciastem. Ta zaśmiała się wesoło zasiadając w swoim fotelu.
- Też tak myślałam. Odpocznijcie chwile, i wracajcie do domów, bo już późno- powiedziała klaszcząc w ręce. Oboje niepewnie wstali z kanapy czując jakby zaraz mieli wybuchnąć. Pokłonili się delikatnie i wytoczyli na korytarz.
- Nie ma bata hyung, śpię u ciebie, bo zwymiotuje w samochodzie- mruknął młodszy wspinając się po schodach, podciągając się na poręczy jednocześnie. Hyukjae kiwnął jedynie głową i obrał tą samą taktykę wspinaczki, co młodszy chłopak. Wchodząc do mieszkania starszego, Donghae został zaatakowany przez Choco, która skakała i piszczała z radości na jego widok. Młodszy wziął ją na race i położył się razem z nią na łóżku.
- Zabrałeś mi psa. Załatw sobie własnego- mruknął cicho Hyukjae a Donghae tylko zaśmiał się wypuszczając z objęć Choco, która tylko szczeknęła na niego zdenerwowana i oparła łapki na udach Hyuka.
- Teraz to chcesz do mnie? Zdrajczyni- mruknął jednak wziął pieska na ręce siadając na łóżku obok młodszego.
- Hyung…lepiej się już czujesz?- Zapytał chłopaka przekręcając się na plecy. Hyukjae jedynie kiwnął głową ściągając marynarkę. Położył Choco na podłodze i ułożył się obok, Donghae, który natychmiast przytulił się do jego boku.- Zostańmy tak na zawsze, Hyukkie- powiedział całując starszego w obojczyk.
- Zgoda.


No więc...nie wiem czy wiecie ale pozostał tylko epilog. Śmierć Minyu na serio była konieczna, nie bijcie >.< Eh...nie wiem, na serio nie wiem czemu wyszło mi tak krótko. Bardzo chciała, żeby to opowiadanie trwało dużo dłużej, by zajęło moje myśli na dłużej ale cóż...tak wyszło. Wiem jedno. Zajęło bardzo ważne miejsce w moim sercu bo ostatnimi czasy, przed rozpoczęciem I Love You, Moneky pisałam tylko oneshoty. Dzięki tej opowieści wróciłam do dłuższych opowiadań. W końcu, bo już się bałam, że nie umiem tak pisać xD Cóż...jedynie powiem wam, że musicie poczekać na epilog w następną niedziele. Mam nadzieje, że was zaskoczy, tak jak tego chciałam a tym czasem, do zobaczenia ^^
G.G



niedziela, 12 maja 2013

Charper 19

19.

Hyukjae razem z Donghae wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę szpitala, którego adres wysłał mu Hyunseok. Martwił się, tak bardzo się martwił i bał. Donghae patrzył cały czas na niego, kiedy prowadził starając się wychwycić wszystkie emocje, ale Hyuk miał cały czas kamienny wraz twarzy. Kiedy stanęli przed szpitalem Hyunseok stał przed drzwiami. Był strasznie blady, jego włosy były rozczochrane a ubranie niedbale założone.
- Długo- powiedział tylko, po czym wszedł do środka a za nim dwójka nowo przybyłych. Przejechali kilka pięter windą aż w końcu znaleźli się przed salą, w której leżała blada jak ścina Minyu, i w której siedzieli jej rodzice i pani Moon, która dalej dziergała coś na drutach drżącymi rękami.
- Co ma teraz zrobić?- Zapytał chłopak patrząc na Hyukjae.
- Powinieneś tam być- powiedział Hyuk.
- Nie mogę- odparł załamywał chłopak.
- Dlaczego?- Zapytał Donghae.
- Bo się załamie- mruknęła cicho biorąc uspokajający wdech.
- Na pewno nie. A nawet, jeśli, to co z tego?- Zapytał Hyukjae.
- Minyu to zobaczy, pomyśli, że jestem słaby i odejdzie- powiedział szybko a Hyukjae przymknął oczy przyswajając to, że chłopak tak spokojnie mówi o śmierci swojej siostry.
- Nie pomyśli tak. W końcu wie, że ją kochasz. Nie martw się tym tylko z nią bądź. Tego na pewno potrzebuje- powiedział Hyuk posyłając mu pocieszający uśmiech. Hyunseok spojrzał na Donghae jakby szukając potwierdzania słów starszego a kiedy i on kiwnął głową nastolatek wziął głęboki wdech i wszedł do środka ciągnąc za rękaw Hyukjae.
- Patrz, kogo ci sprowadziłem- powiedział z drżącym uśmiechem chłopak. Minyu podniosła wzrok na Hyukjae i Donghae a jej oczy zaświeciły się.
- Oppa! Jak fajnie, że przyszedłeś!- Powiedziała słabym głosem, ale nadal entuzjastycznie. Hyuk i Hae pochylili głowy w stronę pani Moon i rodziców bliźniaków.- Nadal mam te trampki, oppa- zaśmiała się dziewczyna. Na prawdę na nogach miała trampki. Prawy był czarny ze srebrnym brokatem a lewy biały ze złotym brokatem.
- A te jaskrawe?- Zapytał Hae. Minyu uśmiechnęła się blado.
- Niezbyt pasują do takich momentów- powiedziała z ledwo słyszalnym śmiechem. Chłopcy przyznali je racje. Rozmawiali z Minyu jeszcze przez jakiś czas dopóki dziewczyna nie zasnęła. Hyunseok kazał obiecać Hyukjae, że kiedy tylko do niego zadzwoni on na pewno odbierze. Donghae obiecał, że pomoże Hyukjae dotrzymać tej obietnicy, po czym wrócili do domu. W drodze do mieszkania Hae, młodszy złapał Hyukjae za wolna rękę, przez co ten spojrzał na niego.
- Nie smuć się hyung- powiedział.
- Postaram się- odparł wzdychając Hyukjae i uśmiechając się do niego lekko zaparkował koło swojego motoru.- Pojadę już do domu- powiedział oddając kluczyki w ręce Donghae. Młodszy spojrzał niepewnie na Hyuka.
- Jesteś pewny, że dasz rade?- Zapytał ostrożnie.
- Na pewno- powiedział Hyukjae pochylając się i całując delikatnie młodszego w usta wyciągnął z bagażnika motoru kask i uśmiechając się do niego ostatni raz wsiadł na motor i ruszył do domu.

W mieszkaniu przywitała go rozwścieczona Choco, którą udobruchał kawałkiem kiełbasy, po czym rzucił się na swoje łóżko Ostatnio tylko jego używał. Jednak jego łóżko nie było tak wygodnie jak łóżko Donghae z rana. Wolał jednak nie przegapić żadnego telefonu od Hyunseoka a w mieszkaniu Hae mogło do tego dojść. Podłączył komórkę do ładowarki żeby czasem mu się nie wyłączała i włączył laptopa, lecz zaraz z tego zrezygnował. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Dopiero dochodził wieczór, nie mógł iść jeszcze spać. Leżał bardzo długo w bezruchu rozmyślając nad tym, jak bardzo zmienił się jego humor tego dnia. Z samego rana miał ochotę skakać po mieszkaniu i pewnie nawet udałoby mu się latać na jakiejś chmurce szczęścia, po czym to wszystko zniknęło tylko przez jeden telefon, sprawiając, że Hyukjae po prostu nie miał ochoty na nic. Wbrew pozorom jego rozmyślania zajęły mu sporo czasu i kiedy przestraszony, podskoczył słysząc dźwięk swojego telefonu i myśląc, że to Hyunseok z ulgą przyjął, że to tylko Donghae, pytający czy wszystko w porządku. Odpisał mu, że jest dobrze, na co młodszy nakazał mu iść spać. Hyukjae posłuchał go. Jednak jego sny nie były takie, jakie sobie wymarzył.


Następnego ranka obudził go telefon. Szybko zerwał się łapiąc za narzędzie.
- Co je-?
- Szybko…hyung…źle jest…- I tylko tyle usłyszał Hyukjae. Zerknął na ekran telefonu dostrzegając niezadowolonego Hyunseoka zmuszonego do uśmiechu przez Minyu. Szybko zaczął odrzucać kołdrę. Ledwo ubrał spodnie to zaraz musiał je ściągnąć, bo zapomniał o skarpetkach. Nie przejmując się jakąś koszulką zwyczajnie założył bluzę i w drodze na dół zadzwonił do Donghae.
- Boże, hyung, jest piata rano daj żyć.
- Minyu…źle…- Wycharczała zbiegając po schodach. Usłyszał chwilę ciszy, po czym głośne szamotanie. Rozejrzał się po parkingu przed budynkiem jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu.
- Hyung, nie jedź tam zaraz będę- powiedział Hae i szybko się wyłączył. Hyuk rozglądał się, ale na prawdę nie mógł dostrzec swojego motoru. Nie wiedział nawet, że tutaj jest tyle samochodów. Jakoś nigdy nie zwracał na to uwagi a nagle one wyrosły jak z pod ziemi zasłaniając mu cały widok. Po kilku minutach usłyszał charakterystyczny dźwięk sinika samochodu młodszego i po chwili oboje jechali w stronę szpitala, w którym znajdowała się dziewczyna. Tym razem nie czekał na nich Hyunseok a Hyukjae miał tylko nadzieje, ze trafi do odpowiedniej sali. Zaprowadziła ich tam pielęgniarka. Wszyscy stali przed salą, w której leżała dziewczyna a w środku znajdowało się kilku lekarzy. Kiedy wyszli powiedzieli kilka słów, poklepali mamę bliźniaków po ramieniu i odeszli.
- Co się…
- Z Minyu jest bardzo źle kochanieńki- powiedział pani Moon. Hyuk i Donghae spojrzeli na starszą panią, która uśmiechała się smutna patrząc przez szybę na swoją wnuczkę.
- Hyunseok?- Zapytał starszy patrząc na chłopaka, który bez wyrazu twarzy przygadał się zmęczonej siostrze. Jedynie jego oczy świeciły, pełne łez i cierpienia. Hyukjae westchnął smutno i odwrócił chłopka do siebie przyciskając jego twarz do swojej bluzy i ukrywając fakt, że chłopak płacze. Poklepał go po ramieniu także patrząc na Minyu. Była blada, miała dziwne sine plamy na ciele a jej skóra zdawała się błyszczeć.
- Powiedzieli, że to już niedługo. Nie jadła od trzech dni, wszystko podają jej przez kroplówkę. Nie śpi tylko przez trzy, cztery godziny. Nie może się załatwić i ma woskowatą skórę i sińce na niej- powiedział chłopak dalej tłumiony przez bluzę Hyuka. Mężczyzna poklepał go pokrzepiająco po plecach i spojrzał na rodziców dwójki, którzy siedzieli w kącie.
- Czemu nie możecie tam wejść?- Zapytał Donghae.
- Możemy, ale tylko pojedynczo a Minyu chce żebyśmy byli tam wszyscy- powiedział Hyunseok odsuwając się od Hyukjae.
             Hae spojrzał na swojego chłopak smutnymi oczami i ścisnął jego rękę. Po chwili jakiś lekarz znów wszedł do środka i powiedział, że wszyscy mogą tam wejść. Hyunseok dopadł łóżka Minyu najszybciej. Dziewczyna ociężale podniosła powieki i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
- Ryczałeś Seokie? No co ty, dlaczego?- Zapytała czochrając lekko jego włosy. Hyunseok zacisnął szczęki a Minyu zaśmiała się niewyraźnie.- Żartuje przecież, nie rób takiej miny, wiedziałeś, że tak będzie, prawda?- Zapytał klepiąc go po policzku. Chłopak kiwnął kilka razy głowa a sistra starła ręką jedna łzę, która wypłynęła spod jego powiek.- Oppa!- Zakrzyknęła cicho, po czym zakaszlała.- Jak fajnie, że jesteście- powiedziała. Hyuk podszedł do dziewczyny i delikatnie pogładził ja po włosach a ona pokiwała na niego palcem żeby się pochylił, co mężczyzna oczywiście uczynił.
- Oppa…nie bądź smutny, dobrze? Przecież ty też wiedziałeś, że tak będzie. Widzę, że jesteś bardzo szczęśliwy z Dongie oppą. Bądź jeszcze szczęśliwszy, bo ja też taka jestem. I pamiętaj, że to dzięki tobie było tak fajnie u babci, dobrze?- Zapytała patrząc uważnie w oczy Hyukjae, kiedy ten się odwrócił. Kiwnął głową a Minyu uśmiechnęła się lekko i ucałowała jego policzek, po czym nagle maszyny zaczęły strasznie piszczeć. Państwo Moon wraz z starszą panią dopadli do dziewczynki, która w kółko powtarzała, że przecież  będzie dobrze, że bardzo ich kocha, żeby się o nią nie martwili i by o siebie dbali.
- Seokie bardzo cię kocham wredny braciszku- mruknęła ostatkiem sił posyłając bratu uśmiech. Po chwili szybko wypchnięto ich z sali a Minyu z delikatnym uśmiechem zamknęła oczy i już się nie obudziła. Hyunseok zachłysnął się powietrzem widząc jak lekarze wyłączają aparatury i odłączają od nich Minyu. Oddychał bardzo płytko i kiedy spojrzał na Hyukjae jego spojrzenie było tak pełne żalu i cierpienia, że starszemu samemu popłynęły łzy. Chłopak oparł się o ścianę i zjechał po niej plecami chowając głowę miedzy kolana mocno trzymał się za włosy dalej łapiąc szybko powietrze. To wyglądało zupełnie jakby ze śmiercią Minyu część niego nagle odeszła. Pani Moon szybko podeszła do wnuka, ale on zaczął się szarpać.
- Czemu to ona musiała umrzeć?! Czemu to nie mogłem być ja?! Czemu nigdy nie powiedziałem jej jak bardzo ją kocham?! Czemu to musiało się przytrafić jej?! Czemu to nie ona teraz jest na jakieś głupiej imprezie z jakimiś koleżankami?! Czemu musiała leżeć tutaj?- Zapytał już spokojnie patrząc na wszystkich zaszklonymi oczami.- Niech mnie ze sobą zabierze. Nie dam sobie bez niej rady, jak mam teraz żyć sam? Zawsze była ze mną…co ….jak mam żyć?- Zapytał, po czym znów ukrył głowę miedzy kolanami uderzając rękoma mocno w posadzkę. Rodzice patrzyli na niego przestraszeni. Matka ze łzami w oczach przytuliła go mocno nie pozwalając mu się wyrwać a pan Moon starał się szybko wycierać łzy by nie rozmazywały mu widoku.
- Dzieku- dziękuję, że dzięki tobie była tak szczęśliwa…przez ostatni czas- powiedział ściskając rękę Hyukjae i pochylając się. Hyuk płacząc już mocno pochylił się i już nie wyprostował. Donghae podszedł do niego i okrył jego ciało rękami. Do domu odwiozła dwójkę Sora, po którą zadzwonił Donghae, bo sam nie chciał prowadzić. Autobusem wróciła pod szpital po swój samochód a Hae i Hyukjae w tym czasie jechali windą do mieszkania młodszego. Hyuk jak w letargu umył się, rozebrał i poszedł spać. A raczej leżeć. Nawet kojące ciepło ciała Donghae nie mogło mu pomóc w zaśnięciu. Jego oczy piekły, było mu gorąco i chyba dostał jakiegoś ataku, ale nie wiedział, jakiego. Kiedy poczuł, że Hae go przytula zamrugał kilka razy oczami. Wydawało mu się, że leżał. Teraz siedział na łóżku a Hae mówił, żeby nie był smutny, bo Minyu tego nie chciała. Kiedy odsunął się do chłopaka zobaczył, że on też miał spuchnięte oczy.
- Chodźmy spać- zarządził starszy. Młodszy spojrzał na niego mało przekonany, ale położył się obok niego. Hyukjae zamknął oczy i bardzo się starała, ale nie zasnął. Jedynie patrzył się w sufit przytulając do siebie kurczowo ciało Donghae, starając się w końcu z tym pogodzić.



 Przepraszam.
G.G



poniedziałek, 6 maja 2013

Charper 18

18.


Kiedy nadszedł ranek, Hyukjae czuł delikatny ciężar na swoim ciele. Przetarł oczy rękoma i spojrzał w dół. Ręka Donghae przerzucona była przez jego klatkę piersiową, a noga zahaczała o jego łydkę. Uśmiechnął się delikatnie. Zapomniał, że Donghae zawsze rozwala się na łóżku podczas snu. Rozpierało go szczęście, bo przecież wczoraj wieczorem, a raczej dziś w nocy, przeżył coś niezywkłego, co na pewno zmieniło jego życie. A to wszystko przez tego chłopaka, przypominającego czasami szczeniaka albo niedźwiadka, niesłusznie nazywanego rybą, czego nadal nie rouzmiał. Zaśmiał się cicho ze swoich rozmyślań.
- Z czego się śmiejesz, hyung? - Zapytał nagle Donghae, patrząc na niego spod lekko przymkniętych powiek, dalej zaspany. Hyukjae jakby trochę nie kontaktując, dotknął delikatnie jego policzka, na co młodszy zarumienił się lekko, chowając się mocniej za poduszką. Hyukjae uśmiechnął się, zabierając rękę.
- Z siebie - powiedział tylko, drapiąc się po głowie i starając się w końcu rozbudzić. Był strasznie rozleniwiony, a na prawdę nienawidził takich momentów. Wolałby teraz polecieć na trening, żeby wszystkie emocje mogły spokojnie po nim spływać, ale pościel w łóżku Donghae pachniała tak ładnie, świeżo, otumaniając go swoim zapachem. Poduszka idealnie utrzymywała jego głowę, a materac nie był ani za miękki, ani za twardy. Po prostu idealny. Trzy razy zbierał się do podniesienia, ale wszystko to legło w gruzach i Hyukjae znów wylądował na miękkich poduszkach z cichym jękiem, jakby trochę załamanym, ale jednak trochę zadowolonym. Przyglądając się poczynaniom Hyuka, Donghae miał niezłą zabawę.
- Hyung... co ty wyprawiasz? - Zapytał cicho, zasłaniając usta poduszką, którą przyciskał do twarzy, nadal leżąc wygodnie na brzuchu. Hyukjae przejechał ręką po twarzy, uśmiechając się gorzko.
- Próbuję wstać.
- Nie idzie ci.
- No wiem - jęknął starszy, podciągając kołdrę pod samą szyję, po czym uśmiechnął się zadowolony, wzdychając głęboko, na co Donghae zaśmiał się głośno. Hyukjae zmarszczył brwi, kopiąc go lekko w łydkę. - Nie śmiej się ze mnie, jak ja pójdę do pracy? - Zapytał oburzony.
- Dziś jest niedziela, hyung.
- ...Do kościoła! - Ale śmiech Donghae nie pozwolił na dalsze oburzenie i wymówki Hyukjae. Starszy zrobił jeszcze bardziej oburzoną minę i obrócił się do młodszego plecami. Nawet na boku było mu wygodnie jak nigdy. Po chwili poczuł delikatną skórę Dongahe i jego rękę przerzuconą poprzez swój bok.
- No nie złość się, hyung - zaśmiał się, a Hyukjae nawet się nie ruszył, nadal oburzony. Donghae mocniej przytulił się do jego pleców, w końcu całując miejsce między łopatkami swojego hyunga, na co ten się wzdrygnął. - Prooooszę... - Po chwili ciszy, Donghae usłyszał tylko zrezygnowane westchnienie. Hyukjae obrócił się szybko w jego stronę, całując go w nos, na co Hae zmarszczył go i znów się zarumienił.
- Czemu mówią na ciebie "Fishy"? - Zapytał nagle Hyuk. Donghae zdziwił się trochę, po czym zaśmiał delikatnie.
- Bo lubię jeść owoce morza - znów roześmiał się, a Hyukjae skrzywił.
- A ja nie znoszę – jęknął w odpowiedzi, a młodszy uśmiechnął się rozbawiony.
- To dobrze... - odparł.
- Czemu? - Zdziwił się Hyukjae.
- ...Będzie więcej dla mnie! - Donghae uśmiechnął się szeroko. Hyuk pokręcił tylko z niedowierzaniem głową przytulając do siebie chłopaka. Leżeli chwilę w ciszy.
- Hyung?
- Hmmm?
- Kocham cię - Donghae mocniej wtulił swoją głowę w ramie starszego.
- No i dobrze. - zaśmiał się, całując go w czubek głowy.


Kiedy Hyukjae w końcu wgramolił się z cholernie wygodnego łóżka, Donghae, który de facto w tym czynie wcale mu nie pomagał, udał się do łazienki wziąć prysznic. Hyuk więc swe kroki skierował do kuchni. Mógł się spodziewać, że chłopak na niedzielę miał w lodówce tyle zapasów co nic...
- Dongahe, gdzie jedzenie?! - Krzyknął załamany.
- Trawi się hyung! - Odkrzyknął mu z łazienki młodszy, a Hyukjae zrozpaczony spuścił głowę zamykając z trzaskiem drzwiczki lodówki. Szybko udał się do przedpokoju, po czym zaczął zakładać buty.
- Wychodzę do sklepu! - Krzyknął zanim założył kurtkę.
- Idę z tobą! - Zawołał młodszy nagle pojawiając się przed nim. Hyukjae patrzył na niego chwilę, zastanawiając się skąd on się tu właściwie wziął, po czym kiwnął głową. Dwójka szybko znalazła się na dworze i Donghae nakierował w końcu Hyukaje w dobrą stronę, czyli do sklepu. Weszli i szybko wybrali kilka produktów, dzięki którym Donghae nie umrze z głodu przez kolejny tydzień(a przynajmniej nie powinien...). Obładowani zakupami ruszyli do domu, co dziwnym trafem skojarzyło się Hyukjae z panią Moon i nagle za nią zatęsknił. Kiedy w końcu wgramolili się z pomocą windy do mieszkania Hae, starszy złapał za swój telefon, który w pośpiechu i z głodu, zostawił na stole w salonie. Miał kilka nieodebranych widomości od Jungsoo. Przypomniało mu się, że obiecał do niego zadzwonić, kiedy pojawi się u młodszego chłopaka. Co miał zrobić, że miał ważniejsze rzeczy na głowie? Szybko wybrał numer do swojego hyunga.
- Hyung? Nic mi nie jest.- powiedział siadając na kanapie. Po drugiej stronie nadal trwała cisza. - Hyung?
- ALE ZARAZ CI BĘDZIE! - Hyukjae odsunął telefon od ucha patrząc przestraszony na wyświetlacz.
- Hyung przepraszam, ale ja...
- Nic ci to nie da! Jak cię dopadnę, to umrzesz! - Jungsoo na serio był zły. Donghae słysząc krzyki wychylił się z kuchni zdziwiony.
- Hyung, ja to napraw...
- Nic nie mów, już nie żyjesz, Hyukjae!
- Hyungnim! - Donghae wyrwał telefon z ręki Hyukjae. Znów nastała chwila ciszy.
- Cześć, Donghae - Och, nagle taki miły! Hyukjae przewrócił oczyma, a Donghae zaśmiał się delikatnie.
- Nie zabijaj mi hyunga, proszę - powiedział śmiejąc się z oburzonej miny tegoż hyunga.
- Mogę go okaleczyć?
- Tylko trochę - Hyukjae spojrzał oburzony na Dongahe. - No co się tak patrzysz? Uratowałem ci życie! - Zawołał marszcząc brwi, a Jungsoo zaśmiał się.
- Kiedyś i tak go zabije będę musiał tylko poczekać - westchnął, a Hyukjae opuścił głowę załamany. - Trzymaj się, Dongahe! - Dodał jeszcze Jungsoo.
- Na razie, hyung! - Odpowiedział wesoło Hae oddając telefon, załamanemu Hyukowi. Przechylił głowę patrząc na niego uważnie. - Pojedziemy do ciebie? - Zapytał, a Hyuk spojrzał na niego zdziwiony. - No co? Dawno nie widziałem Minyu - odparł Donghae wzruszając rękami. Hyukjae pokiwał głową, po czym jego telefon zawibrował. Spojrzał zaskoczony na wyświetlacz, widząc zdjęcie Hyunseoka.
- Co się...
- Pomóż mi hyung - szepnął cicho Hyunseok. Hyukjae zagryzł wargę.
- Co się stało? - Zapytał wstając. Chwila ciszy i urywany oddech.
- Minyu jest w szpitalu- Hyuk przełknął ślinę i spojrzał na Donghae, który patrzył na niego zmartwiony.
- Zaraz będę - powiedział, ciężko wstając i ruszając do drzwi.
- Tylko szybko, hyung. Obiecałeś, że mi pomożesz - odpowiedział chłopak po czym rozłączył się.
- Co się stało?
- Minyu jest w szpitalu.

Wybaczcie mi to masakryczne opóźnienie! Ten weekend mnie tak rozleniwił....Ahh...dziękuje Nemo za sprawdzenie tego rozdziału ^^ Z nieba mi spadłaś xD Wiem, że będziecie chcieli mnie zabić no ale...musiałam xD Do zobaczenia!
G.G