18.
Kiedy nadszedł ranek, Hyukjae czuł delikatny ciężar na swoim
ciele. Przetarł oczy rękoma i spojrzał w dół. Ręka Donghae przerzucona była
przez jego klatkę piersiową, a noga zahaczała o jego łydkę. Uśmiechnął się
delikatnie. Zapomniał, że Donghae zawsze rozwala się na łóżku podczas snu.
Rozpierało go szczęście, bo przecież wczoraj wieczorem, a raczej dziś w nocy,
przeżył coś niezywkłego, co na pewno zmieniło jego życie. A to wszystko przez
tego chłopaka, przypominającego czasami szczeniaka albo niedźwiadka,
niesłusznie nazywanego rybą, czego nadal nie rouzmiał. Zaśmiał się cicho ze
swoich rozmyślań.
- Z czego się śmiejesz, hyung? - Zapytał nagle Donghae,
patrząc na niego spod lekko przymkniętych powiek, dalej zaspany. Hyukjae jakby
trochę nie kontaktując, dotknął delikatnie jego policzka, na co młodszy
zarumienił się lekko, chowając się mocniej za poduszką. Hyukjae uśmiechnął się,
zabierając rękę.
- Z siebie - powiedział tylko, drapiąc się po głowie i
starając się w końcu rozbudzić. Był strasznie rozleniwiony, a na prawdę
nienawidził takich momentów. Wolałby teraz polecieć na trening, żeby wszystkie
emocje mogły spokojnie po nim spływać, ale pościel w łóżku Donghae pachniała
tak ładnie, świeżo, otumaniając go swoim zapachem. Poduszka idealnie
utrzymywała jego głowę, a materac nie był ani za miękki, ani za twardy. Po
prostu idealny. Trzy razy zbierał się do podniesienia, ale wszystko to legło w
gruzach i Hyukjae znów wylądował na miękkich poduszkach z cichym jękiem, jakby
trochę załamanym, ale jednak trochę zadowolonym. Przyglądając się poczynaniom
Hyuka, Donghae miał niezłą zabawę.
- Hyung... co ty wyprawiasz? - Zapytał cicho, zasłaniając
usta poduszką, którą przyciskał do twarzy, nadal leżąc wygodnie na brzuchu.
Hyukjae przejechał ręką po twarzy, uśmiechając się gorzko.
- Próbuję wstać.
- Nie idzie ci.
- No wiem - jęknął starszy, podciągając kołdrę pod samą
szyję, po czym uśmiechnął się zadowolony, wzdychając głęboko, na co Donghae
zaśmiał się głośno. Hyukjae zmarszczył brwi, kopiąc go lekko w łydkę. - Nie
śmiej się ze mnie, jak ja pójdę do pracy? - Zapytał oburzony.
- Dziś jest niedziela, hyung.
- ...Do kościoła! - Ale śmiech Donghae nie pozwolił na
dalsze oburzenie i wymówki Hyukjae. Starszy zrobił jeszcze bardziej oburzoną
minę i obrócił się do młodszego plecami. Nawet na boku było mu wygodnie jak
nigdy. Po chwili poczuł delikatną skórę Dongahe i jego rękę przerzuconą poprzez
swój bok.
- No nie złość się, hyung - zaśmiał się, a Hyukjae nawet się
nie ruszył, nadal oburzony. Donghae mocniej przytulił się do jego pleców, w
końcu całując miejsce między łopatkami swojego hyunga, na co ten się wzdrygnął.
- Prooooszę... - Po chwili ciszy, Donghae usłyszał tylko zrezygnowane
westchnienie. Hyukjae obrócił się szybko w jego stronę, całując go w nos, na co
Hae zmarszczył go i znów się zarumienił.
- Czemu mówią na ciebie "Fishy"? - Zapytał nagle
Hyuk. Donghae zdziwił się trochę, po czym zaśmiał delikatnie.
- Bo lubię jeść owoce morza - znów roześmiał się, a Hyukjae
skrzywił.
- A ja nie znoszę – jęknął w odpowiedzi, a młodszy
uśmiechnął się rozbawiony.
- To dobrze... - odparł.
- Czemu? - Zdziwił się Hyukjae.
- ...Będzie więcej dla mnie! - Donghae uśmiechnął się
szeroko. Hyuk pokręcił tylko z niedowierzaniem głową przytulając do siebie
chłopaka. Leżeli chwilę w ciszy.
- Hyung?
- Hmmm?
- Kocham cię - Donghae mocniej wtulił swoją głowę w ramie
starszego.
- No i dobrze. - zaśmiał się, całując go w czubek głowy.
Kiedy Hyukjae w końcu wgramolił się z cholernie wygodnego
łóżka, Donghae, który de facto w tym czynie wcale mu nie pomagał, udał się do łazienki
wziąć prysznic. Hyuk więc swe kroki skierował do kuchni. Mógł się spodziewać,
że chłopak na niedzielę miał w lodówce tyle zapasów co nic...
- Dongahe, gdzie jedzenie?! - Krzyknął załamany.
- Trawi się hyung! - Odkrzyknął mu z łazienki młodszy, a
Hyukjae zrozpaczony spuścił głowę zamykając z trzaskiem drzwiczki lodówki.
Szybko udał się do przedpokoju, po czym zaczął zakładać buty.
- Wychodzę do sklepu! - Krzyknął zanim założył kurtkę.
- Idę z tobą! - Zawołał młodszy nagle pojawiając się przed
nim. Hyukjae patrzył na niego chwilę, zastanawiając się skąd on się tu
właściwie wziął, po czym kiwnął głową. Dwójka szybko znalazła się na dworze i
Donghae nakierował w końcu Hyukaje w dobrą stronę, czyli do sklepu. Weszli i
szybko wybrali kilka produktów, dzięki którym Donghae nie umrze z głodu przez
kolejny tydzień(a przynajmniej nie powinien...). Obładowani zakupami ruszyli do
domu, co dziwnym trafem skojarzyło się Hyukjae z panią Moon i nagle za nią
zatęsknił. Kiedy w końcu wgramolili się z pomocą windy do mieszkania Hae,
starszy złapał za swój telefon, który w pośpiechu i z głodu, zostawił na stole
w salonie. Miał kilka nieodebranych widomości od Jungsoo. Przypomniało mu się,
że obiecał do niego zadzwonić, kiedy pojawi się u młodszego chłopaka. Co miał
zrobić, że miał ważniejsze rzeczy na głowie? Szybko wybrał numer do swojego
hyunga.
- Hyung? Nic mi nie jest.- powiedział siadając na kanapie.
Po drugiej stronie nadal trwała cisza. - Hyung?
- ALE ZARAZ CI BĘDZIE! - Hyukjae odsunął telefon od ucha
patrząc przestraszony na wyświetlacz.
- Hyung przepraszam, ale ja...
- Nic ci to nie da! Jak cię dopadnę, to umrzesz! - Jungsoo
na serio był zły. Donghae słysząc krzyki wychylił się z kuchni zdziwiony.
- Hyung, ja to napraw...
- Nic nie mów, już nie żyjesz, Hyukjae!
- Hyungnim! - Donghae wyrwał telefon z ręki Hyukjae. Znów nastała
chwila ciszy.
- Cześć, Donghae - Och, nagle taki miły! Hyukjae przewrócił
oczyma, a Donghae zaśmiał się delikatnie.
- Nie zabijaj mi hyunga, proszę - powiedział śmiejąc się z
oburzonej miny tegoż hyunga.
- Mogę go okaleczyć?
- Tylko trochę - Hyukjae spojrzał oburzony na Dongahe. - No
co się tak patrzysz? Uratowałem ci życie! - Zawołał marszcząc brwi, a Jungsoo
zaśmiał się.
- Kiedyś i tak go zabije będę musiał tylko poczekać -
westchnął, a Hyukjae opuścił głowę załamany. - Trzymaj się, Dongahe! - Dodał
jeszcze Jungsoo.
- Na razie, hyung! - Odpowiedział wesoło Hae oddając
telefon, załamanemu Hyukowi. Przechylił głowę patrząc na niego uważnie. -
Pojedziemy do ciebie? - Zapytał, a Hyuk spojrzał na niego zdziwiony. - No co?
Dawno nie widziałem Minyu - odparł Donghae wzruszając rękami. Hyukjae pokiwał
głową, po czym jego telefon zawibrował. Spojrzał zaskoczony na wyświetlacz,
widząc zdjęcie Hyunseoka.
- Co się...
- Pomóż mi hyung - szepnął cicho Hyunseok. Hyukjae zagryzł
wargę.
- Co się stało? - Zapytał wstając. Chwila ciszy i urywany
oddech.
- Minyu jest w szpitalu- Hyuk przełknął ślinę i spojrzał na
Donghae, który patrzył na niego zmartwiony.
- Zaraz będę - powiedział, ciężko wstając i ruszając do
drzwi.
- Tylko szybko, hyung. Obiecałeś, że mi pomożesz -
odpowiedział chłopak po czym rozłączył się.
- Co się stało?
- Minyu jest w szpitalu.
Wybaczcie mi to masakryczne opóźnienie! Ten weekend mnie tak rozleniwił....Ahh...dziękuje Nemo za sprawdzenie tego rozdziału ^^ Z nieba mi spadłaś xD Wiem, że będziecie chcieli mnie zabić no ale...musiałam xD Do zobaczenia!
G.G
Czemu musiałaś przerwać w takim momencie?! >.<
OdpowiedzUsuńJa tu się ciesze jak debil z tych ich słodkich rozmów, a tu takie coś.. :c
Przez Ciebie będę się teraz zastanawiać przez tydzień co będzie z Minyu ;c
Miyako
A to w tamtym tygodniu nie byl 18 rozdział? o.O
OdpowiedzUsuńJestem jakaś cofnięta.. ale to nie zadna nowość. Wracajac do opowiadania..
Asfhgjske *.*
Urocze!! <3 Takie słodkie..
Ta rozmowa przez telefon. xD.. W
Ale.. DLACZEGO TAK SKOŃCZYŁAS?! ;((
Biedna Minyu ;( Nie uśmiercaj jej!!
No i bang.. kolejny tydzien bez skupienia na nauce tylko rozmyślania co dalej się będziedziało.. no nic.. Weny życzę! ;**